sobota, 22 grudnia 2012
Drop of happiness.
Dumas, Aleksander jr. - "Dama Kameliowa"
Książka, która w dzisiejszych czasach kojarzy się głównie ze słowem romansidło, z jakiegoś powodu została przełożona na język teatralny i operowy. Zaciekawiło mnie, jaki to był powód. No i nie odmawia się nazwisku Dumas :)
Zakupiona w taniej księgarni, wydana w serii pt. "Klasyka romansu", raczej nie zachęcała. Tym bardziej, gdy już na pierwszej stronie wydawca postanowił mnie poinformować, że dla dobra języka, oraz ze względu na "ubogość naszej współczesnej mowy" postanowił zachować wierność tłumaczeniu sprzed kilkudziesięciu lat. Nie dowiedziałam się, niestety, kto za tłumaczenie się zabrał, w związku z czym nie miałam jak sprawdzić, czy posiadał kompetencje by się tym zająć. Momentami zdania były tak pokręcone, że zastanawiałam się, czy ktoś nie pomylił pojęcia "wierne" z "dosłowne". Jeśli ludzie w XIX w. mówili do siebie w ten sposób, to nie wiem, jakim cudem się rozumieli ;) A tym bardziej nie dziwi mnie, że dzisiaj mało kto sięga po tę książkę.
Kiedy już przyzwyczaiłam się do pokręconej składni, pochłonęłam powieść bardzo szybko. To właśnie lubię w starych romansach - nie są aż tak schematyczne jak współczesne, i zazwyczaj niosą ze sobą jakieś głębsze przesłanie. "Dama Kameliowa" nie kończy się na "żyli długo i szczęśliwie". Schody zaczynają się po tych słowach, przy czym można z pewnością wykreślić "długo". Choć pewnie było by i długo, ale konwenanse i uprzedzenia społeczne przygniotły delikatne uczucie, jakie łączyło głównych bohaterów.
No cóż, historyjka bardzo ładna, i nie dziwię się, że przetrwała próbę czasu. Polecam, choć niekoniecznie w tym anonimowym i pokręconym tłumaczeniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

także wizualnie ładne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Muchę :P
OdpowiedzUsuń